Zespół Szkolno-Przedszkolny

Potem poszliśmy na trochę większy, aby instruktorzy ocenili nasze zdolności. Tam bardziej przykładali wagę do umiejętności skręcania i przekładania ciężaru ciała. Niektórzy zdecydowali się pójść na prawdziwe stoki. Nie mogliśmy zjeżdżać samodzielnie, więc instruktorzy brali po parę osób do jednego zjazdu. Dzięki temu każdy mógł zjechać z naprawdę dużego stoku. Do wyboru był tzw. mini snow park z wyskoczniami dla snowboardzistów, stok z dużym polem do slalomu i najdłuższa trasa, przez las, gdzie były oblodzone odcinki oraz gęsto rosnące drzewa.

Po udanych 4 godzinach na stoku poszliśmy do karczmy. Tam czekał na nas darmowy poczęstunek, mianowicie właścicielka tego przedsięwzięcia za sponsorowała nam pizzę. Nie miały miejsca żadne wypadki, ani nie rozsądne zachowania.

Wszyscy świetnie się bawiliśmy i po bezpiecznym powrocie z uśmiechem czekaliśmy na bóle mięśnia czworogłowego. Mam nadzieję, że ze stokiem rozstaliśmy się tylko na rok.