Zespół Szkolno-Przedszkolny

Co to był za biwak!!!

Było nas w sam raz, czyli 25 uczestników w dniach 2. i 3. czerwca wyjechało na malownicze Roztocze, aby odpocząć od codziennego zaganiania oraz spędzić miło i aktywnie czas w swoim gronie.
Zaczęliśmy rano, humory nam dopisywały, ponieważ zapowiadano doskonałą pogodę. Zabraliśmy ze sobą piłki, niezbędne bagaże oraz, co było najważniejsze, dobre humory.

Pierwszym punktem był Zwierzyniec, a tam smakowite lody oraz chwila zadumy przy późnobarokowym kościółku z przepięknymi polichromiami, położonym na wyspie oraz spacer po klasycystycznym zespole parkowo - pałacowym Ordynacji Zamoyskiej.

Lody w Zwierzyńcu

Następnie dotarliśmy do Suścia, tam się zakwaterowaliśmy w prześlicznych drewnianych domkach nad samym basenem, a po chwili odprężenia, udaliśmy się do pierwszej stacji parku linowego – kolejnej z wielu atrakcji Ośrodka Wypoczynkowo – Rekreacyjnego „Roztoczanka”.

I tutaj trochę strachu wymieszanego z rozczarowaniem niektórych, bo trasa parku linowego okazała się wcale niełatwa, a dla niektórych (z powodu wzrostu) niestety nieosiągalna. Prawdziwą bohaterką okazała się nieustraszona Ola Ostasz, która po krótkiej instrukcji wyruszyła na wspinaczkę, dyndanie, lawirowanie na cienkiej linie nad przepaścią zakończone szalonym zjazdem. Co za emocje!

Wszyscy natomiast mogli poczuć ten dreszczyk emocji, zjeżdżając na linie ponad szeroką rzeką. Pisku, lamentu, ale i bohaterskich okrzyków było co niemiara. Potem swoich sił niektórzy spróbowali na ściance wspinaczkowej i o dziwo w tym najlepsze okazały się dziewczyny!

Resztę popołudnia i wieczoru spędziliśmy na spacerach, grach zespołowych na pobliskich boiskach oraz grillu, który osobiście w Małej Chacie Grillowej obsługiwała inicjatorka i „motor napędowy” naszej ekspedycji – pani Ania Jabłońska.

Po pięknej, przegadanej do rana nocy rano stawiliśmy się w tutejszym barze na śniadanie, aby posilić się i nabrać sił na ciąg dalszy – kajaki.

Wyjechaliśmy do miejscowości Osowa, gdzie instruktor szczegółowo nas przeszkolił, a następnie wyposażeni w kapoki i wiosła, odpływaliśmy kolejno od przystani w dwuosobowych kajakach. Spływ odbywał się uroczymi zakątkami, przez jakie przepływa rzeka Wieprz. Początkowo było niełatwo – kajaki nie chciały się słuchać wioseł, kręciły się w kółko albo płynęły tyłem. Nie obyło się też bez taranowania brzegów, wystających korzeni lub innych uczestników spływu. Ale kiedy już zrozumieliśmy, po co to wszystko, nasz „rejs” rzeczywiście okazał się samą przyjemnością.

W dalszej części naszej wycieczki tuż po obiedzie odwiedziliśmy malowniczy Zamość, a następnie odbyliśmy spacer po uroczych zaleskich wąwozach.

Wróciliśmy zadowoleni, ale z pewnym niedosytem, że tak krótko. Z roztoczańską przyrodą umówiliśmy się na spotkanie za rok!